Śp. Edmund Szeliga

ojciec edmund szeliga

Aby przybliżyć  lecznicze właściwości roślin z Amazonii i  leczenie nimi  chorób cywilizacyjnych proszę obejrzeć dwa filmiki polskiego misjonarza śp. Ojca Edmunda Szeligi z Peru, który nagrał  ten materiał specjalnie dla nas u schyłku swego życia. Warto także zapoznać się z życiorysem misjonarza.

Zobacz filmy śp. Ojca Edmunda Szeligi

PREPARATY OJCA SZELIGI

ŻYCIE DLA ŻYCIA

Życiorys śp. Ojca Szeligi

Śp. Ojciec Edmund Szeliga urodził się w Tychach w 1910 r. Uczęszczał do Seminarium Salezjanów w Czerwieńsku nad Wisłą. Po ukończeniu Seminarium jako 25-letni młodzieniec  w połowie lat 30-tych wyruszył w swoją życiową misją do Ameryki Południowej, do Peru, gdzie spędził dalsze 70 lat swego życia, realizując swoje pasje życiowe: po pierwsze misję salezjańską, po drugie badanie peruwiańskiej Selwy, wśród amazońskich Indian. Jego miejscem docelowym był Klasztor Salezjański w Cuzco. Wyruszył z  plecakiem, w którym była Biblia i Trylogia Henryka Sienkiewicza (aby nie zapomnieć  języka polskiego). Wyruszył do dżungli  Amazońskiej śladami innego zakonnika, brata Diego z XVI wieku…

Przyroda i rośliny egzotyczne były Jego pasją. Jak oceniał w Amazońskiej dżungli jest około 100 tys. roślin, których współczesna nauka jeszcze nie poznała.  Sam osobiście przebadał ok. 6 tys. wspaniałych roślin. Misjonarz zamieszkał w dżungli, wśród peruwiańskich Indian. Pierwsze miesiące były bardzo trudne – jak wspominał śp. Ojciec Edmund Szeliga, gdyż Indianie Pirowie i później Machiqueni przyjęli go z dużą rezerwą. Potrzeba było czasu, aby zyskać zaufanie u Indian, którzy z natury nie byli ufni w stosunku do przybyszów „z zewnątrz”. Po latach jednak zdobył takie zaufanie, jakie przysługuje przywódcom Plemion wśród Indian, i witali Go z należnym szacunkiem. Przez wiele lat Ojciec Szeliga dzielił z nimi codzienne troski, przeżywał głód, śmierć bliskich i narodziny dzieci. Cierpliwie szukał wzajemnego zrozumienia, uczył się żyć ich życiem, poznawał ich mowę. Kiedy odwiedzał klasztor Salezjanów w Cuzco uzupełniał swoją  bibliotekę o nowe książki biochemiczno-przyrodnicze.

Poznane, opisane i zbadane przez Niego rośliny posyłał do Instytutu Uniwersytetu San Marcos w Limie, gdzie badano je w laboratoriach. Tutaj ustalono skład chemiczny Vilcacory i później potwierdzono to w 1962 roku na Uniwersytecie w Neapolu. Z czasem zbadali roślinę Vilcacory także Amerykanie w Uniwersytecie Miami na Florydzie. Stwierdzono, że Vilcacora zawiera silne alkaloidy i glikozydy – pomocne przy leczeniu wielu schorzeń i chorób, w tym nowotworów. Następnie przebadano święte pnącze Inków w Anglii, Niemczech, Australii i na Węgrzech. Tak zrodziła się i rozpropagowała się wiedza na temat Vilcacory i jej właściwości.

Śp. Ojciec Szeliga podziwiał życie Indian – że jest takie pełne harmonii z naturą. Trzeba tu powiedzieć, że niesienie wiary nie było Jego głównym celem. Ojciec Szeliga rozumiał, że jego posłannictwem jest przybliżyć Indian do świata a świat do Nich. Przede wszystkim uczył się, więc od Nich rozpoznawania roślin leczniczych rosnących w dżungli, by tę wiedzę przekazać dalej.

Szczególnie mocno zapamiętał jedną scenę z życia Indian: kilkunastoletni chłopiec leży na ziemi, nieprzytomny, siny, na skutek ukąszenia przez jadowitą żmiję amazońską. Kilku Indian znika w zaroślach. Po chwili wracają – każdy z tą samą rośliną w dłoni. Robią z niej wywar i podają chłopcu. Po paru godzinach paraliż chłopca ustępuje, a następnego dnia dziecko jest już zdrowe. Ten fakt zwrócił uwagę misjonarza: „co oni jemu podali, że tak zareagował organizm”?

Po wielu latach, będąc w dżungli, zachorowała żona jednego z przywódców plemienia. Silna gorączka nie ustępowała, była już w niebezpieczeństwie życia. Wówczas Ojciec Szeliga wyjął z torby penicylinę, zaaplikował i rano gorączka całkowicie ustąpiła. Wówczas to Indianie patrzyli na Niego jak na cudotwórcę…

Ojciec Szeliga wspominał często te sytuacje i zwykł mawiać: „Medycyna jest JEDNA, a podział na konwencjonalną i niekonwencjonalną, to jakiś absurd”.

Ojciec Edmund Szeliga całymi latami gromadził wiedzę o roślinach leczniczych dżungli, ich klasyfikacji botanicznej i zastosowaniu w różnych schorzeniach. Poznawał sekrety medycyny amazońskich Indian. Na początku lat 60-tych wyleczył zamożnego przedsiębiorcę z ciężkiej choroby nowotworowej, a hojna zapłata pozwoliła ojcu założyć Instytut Fitoterapii Andyjskiej „IPIFA” w 1983 r..  Leczył  w tym Instytucie  (w Limie) ziołami i preparatami z roślin amazońskiej dżungli. Instytut powoli się rozrastał, pracę podejmują lekarze i botanicy. Przyjeżdżało tu setki chorych z całego świata, wobec których tradycyjna medycyna była bezsilna. Instytut przyszedł z pomocą ok. 35 tysiącom chorych – opowiadał ojciec Szeliga.   Ojciec Szeliga zatrudniał sześciu lekarzy, którzy zostali przeszkoleni w dziedzinie fitoterapii andyjskiej… i mawiał: „leczymy wszystkie odmiany nowotworów, nawet w najbardziej złośliwych postaciach i nie ma dla nas przypadków beznadziejnych…”.

Jeśli możemy zastąpić leki farmakologiczne naturalnymi lub wytwarzanymi na bazie surowców roślinnych, należy tak zrobić – tłumaczy ojciec Edmund. – O ile leki syntetyczne niejednokrotnie nie powstrzymują choroby z powodu braku jakiegoś składnika, to leki naturalne zawierają ich tyle, że organizm – funkcjonując jak homeostat – wybiera sobie spośród nich to, co jest mu najbardziej potrzebne.

Chemia zaczyna ustępować miejsca medycynie naturalnej. Bo mimo lawinowego rozwoju nauki, ciągle jeszcze nie udaje się odtworzyć struktur będących dziełem natury…

Za królową wszystkich roślin leczniczych Amazonii ojciec Szeliga uważa Vilcacorę – święte pnącze starożytnych Inków. Kiedyś zastrzeżona była tylko dla panujących w wyższych sferach…

Każdego roku wycina się dżunglę  Amazońską o obszarze wielkości połowy powierzchni Polski, a są to przecież  płuca dostarczające światu tlenu! Bezinteresowna działalność Ojca Szeligi dla ludzkości może być przykładem dla innych. To Jemu dziesiątki tysięcy osób zawdzięcza, że żyje, a świat to, że odkrył Vilcacorę,  która jest nadzieją dla tysięcy chorych ludzi. Jednocześnie Ojciec Szeliga wspomagał Indian w Amazonii, doprowadzając do ochrony ogromnych połaci dżungli przed rabunkowym wycinaniem krzewów Vilcacory przez międzynarodowe konsorcja farmaceutyczne. Dokonywał tego poprzez nadanie im praw własności ziemi przez rząd peruwiański.

W 2002 roku prezydent RP Pan Aleksander Kwaśniewski przyznał polskiemu misjonarzowi w Peru Ojcu Edmundowi Szelidze, twórcy andyjskich roślinnych preparatów leczniczych, Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. W imieniu Prezydenta to najwyższe odznaczenie państwowe, wręczył Ambasador RP w Limie (Peru).

Współczesny świat podąża jednak inną drogą, często wpierającą jedynie wielkie firmy farmaceutyczne, co więcej – coraz częściej oficjalnie zabrania się mówić, że zioła w ogóle leczą, a już, że leczą raka, to pojęcie nie mieści się w kryteriach współczesnej medycyny konwencjonalnej…

Na całe szczęście mamy jeszcze na świecie, a także w Polsce działające Instytuty Roślin, gdzie pracują naukowcy – biolodzy molekularni, farmaceuci, którzy rośliny badają.  Są wśród nich: nieprzejednany orędownik i obrońca peruwiańskich roślin Pan prof. dr hab. Jerzy Lutowski z Instytutu Roślin w Poznaniu, który stanowczo zaprotestował wobec nagonki na rośliny peruwiańskie przez koncerny farmaceutyczne, a także  Pan prof. dr hab. Mieczysław Kuraś z Uniwersytetu Warszawskiego. Więcej na ten temat w rozdziale BADANIA.

Ojciec Edmund Szeliga zmarł w 2005 r., dożył 95 lat. Pochowany został na cmentarzu El Angel w Limie.

Ostrzeżenie - tego nie wolno przemilczeć

U schyłku swego życia ok. roku 2000 Ojciec Edmund Szeliga został oszukany przez pewnego człowieka, niestety Polaka, który w tym czasie przebywał i mieszkał w Peru. Nachodził On misjonarza w Klasztorze (ponieważ do Instytutu nie miał wstępu) i próbował mu wmówić, że ufundował „Instytut Uncaria”  w Limie” i  chętnie pomoże Ojcu Szelidze w całej pomocy ludziom, którzy wtedy licznie zgłaszali się o pomoc do Ojca Szeligi. (Ojciec Edmund Szeliga w 1999r odwiedził swoją Ojczyznę, po ponad 60-u latach nieobecności w kraju. Odprawił tutaj swoją prymicyjną mszę św. z okazji 65 rocznicy święceń kapłańskich. Brał udział w licznych spotkaniach z publicznością w dużych miastach w Polsce. Powstały też książki na Jego temat. Zdobył w naszym kraju popularność i szacunek. Gdy wrócił do Peru ludzie pisali do misjonarza prośby o leczenie i zioła. Misjonarz miał już wówczas 90 lat i nie był w stanie wszystkim pomóc).

Ojciec Szeliga na początku nie wiedział, że to jest oszustwo i pozwolił temu człowiekowi nagrać amatorski filmik (który nazywa się w Internecie „Testamentem Ojca Szeligi” ), na którym Ojciec Szeliga przedstawia go jako osobę odpowiedzialną za kontynuowanie dziedzictwa Ojca Szeligi i pomaganie ludziom. Niestety to jest wielkie oszustwo. Nie ma żadnego instytutu (co sprawdziłem z Peruwiańskim lekarzem), a człowiek ten haniebnie wykorzystał Ojca Szeligę, aby sprzedawać zioła – różnego pochodzenia. Zbierał nawet fikcyjne datki na Indian, które oczywiście nigdy do nich nie trafiły.

Prawda jednak zawsze wychodzi na jaw –  nawet po latach… Jeszcze za życia, w 2003r. Ojciec Szeliga dowiedział się o tych skandalicznych poczynaniach wobec swojej osoby i zdążył jeszcze  opublikować w Polskiej Ambasadzie w Limie stosowne Oświadczenie, oraz dyrektor Instytutu „IPIFA” w Peru wydał także stosowne Ostrzeżenie. Oba dokumenty są  opublikowane w Internecie  oraz na stronie IPIFA (link poniżej).

Niestety wspomniany oszust działa do dzisiaj w Internecie, powołując się na wspomniany film oraz ufundowanie instytutu, który opisuje na swej stronie, a który de facto  nie istnieje. Proszę zatem uważać na tego człowieka oraz zapoznać się z Oświadczeniem i Ostrzeżeniem.

Kopie / scany obu dokumentów poniżej.

Publikacje śp.Ojca Edmunda Szeligi zostały złożone w Polskiej Ambasadzie w limie-Peru w 2003r.